Na stos
miłości nie szuka sie tam gdzie jej nie ma...
Jak bez Boga, litości wyczekuje
kiedy sama się nad sobą znęca
swego zdania zdań jego nei szanuje
taka sie stała historia podlęca
kiedy przyjaźni w miłosci umiera
za serce najlepszego przyjaciela...
Nie obwiniaj świata za własne krzywdy
nie to świat niewinny za samotność i łzy
nie parami szumiały majowe bzy
nie jeziora nie trawy okrakiem
zbrzydły...
Twarz pała nienawisci pożogiem
wraz z miłością chorobą i Bogiem
Wielką Isztar władczynią namietnosci
chorobliwą zazdrością liczy nadgarstka
kości
Jako oczy płoną przekleńswem i śmiechem
Nie widzi nie słucha nie umie nieprawości
grzechem
posłancem swej bogini zastapić miłości
To nie miłość to przeklęta rządność
nagośći!
I współczucie niesie za sobą bogini
płonąca
żalem wyściela za sobą ścieżki rozpaczy
jej serce jak jej nienawiść gorąca
łzy wylewa... żal szaleństwa co znaczy?
A miało być tak pięknie, miał sie świat
zawalić
mieli się pokłucić i kalectwem obługać
jeśli cierpię to świat będzie to chwalić
i razem ze mną żal zawiścią strugać...
i krzyczeć wkoło-"na stos ich, na stos"
ludzie ludziom zgotowali ten los...
Komentarze (1)
Pozdrawiam serdecznie