Na trzy
Pierwsza, jeśli dopadnie, nie rozwija
perspektyw.
Spływa jak krople deszczu po zimnej szybie
w oknie,
przez które nic nie widać. Po pustym
monologu
i dluższych medytacjach, nietrudno od niej
odejsć,
bo nie zostawia nic, prócz żalu,
że tak łatwo, daliśmy się jej nabrać.
Jest też druga, podobna, rozsądna i twarda
jak szkło.
Zgrzyta mocno zębami, sprawdzając wartość
monet.
Gdy ogien zaczyna rozniecać, licząc na
dywidendy
nabiera jaskrawych kolorow i fruwa lekko
jak motyl.
Obdziera wszystko ze złudzeń i tracąc
ponętny blask,
ginie biedna w płomieniach, które dla nas
rozpala.
Trzecia jest gruboskórna i przez to bardzo
ciepła.
Wewnatrz jest delikatna i miekka jak
baranek.
Gdy słychac w głębi serca, rytmiczne
pulsowanie
to znaczy, że śniadanie zjadamy razem z
nią.
Jest pełna obiecanek i syta ludzkiego
szczęścia.
Schowałam ją w kubraczku, który wczoraj mi
dałeś.
Dziękuje za komentarze i celne uwagi...
Komentarze (16)
Każda miłość ponoć, jest pierwsza, ale nie kazda taka
sama.