(na twarzy)
na twarzy wyrosły mi rozkruszone sny. twoje
palce
pokochały cienką skórę- cytrynowa zieleń
zszywa
wąskie krajobrazy. wciąż od nowa wyglądam
powrotu-
w oczach, na karku trzepot wartości
bezcennych.
rozszerzasz się we mnie- malinowe włosy
zgasiły
światła. nasze uniesienia, pierwsze
deszcze, odwiedzają
jutro- wytarte dżinsy zahaczyły się o
faliste żebra. ich
namiętność grywa pierwsze skrzypce.
ta opowieść nie ma końca. pozwalasz mi na
więcej.
autor
Izabela0906
Dodano: 2009-07-25 14:21:17
Ten wiersz przeczytano 512 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (10)
Jak zwykle twój wiersz pobudza wyobaźnię.
piękny wiersz,przyciąga.pozdr.
fantastycznie Izabelko...pozdrawiam
na twarzy odbija się jak w lustrze miłość i
tęsknota...on pozwala bez końca ....bo na pewno kocha
:) dobre metafory ,dobry wiersz
"bezcennych wartości" - bez inwersji. ładnie, ale
znowu o tym samym... czytam zawsze... czekam na
zmiany, ale chyba się nie doczekam :(... pozdrawiam
ciepło :)
wiersz wzruszający i melodyjny...
Pięknie jest w Twoim wierszu.Wzruszająco,
melodyjnie.Rozmarzylam się:)
mmm...jak romantycznie :) wręcz smakowicie - podoba mi
się
mam głębokie przeświadczenie, że swój niewątpliwy
talent wykorzystujesz w zaledwie 10-ciu procentach...
pozdrawiam:)
piękne wchodzenie w jutro cyt cytrynowa zieleń zszywa
wąskie krajobrazy. wciąż od nowa wyglądam powrotu-
w oczach, na karku trzepot wartości bezcennych.
Piękny a metafory zwiewne subtelne Miłość fruwa nad,
w oswojeniu Podoba mi się poezja, bo nią jest
Pozdrawiam:)