Na własność
Gdy cię widzę
w bezwstydzie,
w odkryciu absolutnym,
w przedpokutnym
akcie
cielesnego oddania
- składam się z pożądania.
Mam cię.
Posiadam.
Pochłaniam.
Bezgranicznie
władam.
Rytmicznie
doganiam
twoje zniewolenie.
Choćby nie wiem
jakie były konsekwencje
albo kary ciężkie
stały się moim udziałem.
Zachwycam się.
Nasycam się
twoim ciałem.
Bezwstydnie.
Zanim znikniesz,
zapomnisz.
Nieprzytomny
z rozkoszy,
będę się panoszyć
w tobie,
bo mogę.
Jeszcze minut siedemnaście.
Potem licznik trzaśnie.
Portfel pokaże dno.
Jesteś moja… ot, co.
Komentarze (48)
W końcówce zmieniłbym nieco kolejność wersów: "Zanim
licznik trzaśnie, portfel pokaże dno, jeszcze minut
siedemnaście jesteś moja... ot, co. Niezależnie jednak
od tego czy ze zmianą czy bez, wiersz jest świetny.
Musi być bardzo namiętne to odkrycie absolutne :)
pozdrawiam
Przeczytałem z uwagą i oceniam.....=+!!!