Na wyciągnięcie ręki
Przede mną mostów jeszcze tak wiele
a ja się rozpływam leniwą rzeką
wszystko mam prawie na wyciągnięcie ręki
a jednak cięgle jest to dla mnie za
daleko
moje życie pełne zasadzek
czy bezpieczna jestem we własnym domu
cienie na ścianach coś do mnie krzyczą
chłodna od lęku nie otworzę chyba nikomu
oplatam strachem swoje ciało zwinna jak
bluszcz
nie czuje jego miękkości ale korę
chropawą
o sęki samotności kaleczę sobie usta
drzwi do parku zamknięte nieśmiałości
sztabą
kiedy ktoś przyjdzie by przejrzeć się we
mnie
strącić z moich powiek czas nie miły
i powie pójdź ze mną w głęboki las
gdzie nasze ścieżki będą się wspólnie
wiły.
Komentarze (7)
Wiersz przepraszam najmocniej
mi tez bliski wietsz pozdrawiam
Wiersz mi bardzo bliski. Pozdrawiam bardzo serdecznie
Niech się wiją wspólne ścieżki.
miłego.
Bardzo smutny, a wszystko przez te "sęki samotności".
Oj, zachodzą za skórę mocno. Pozdrawiam
O tak, też kiedyś miałam takie lęki, ale odnośnie
choroby. Przeszło samo. Pozdrawiam TESA
Lęki chyba ma każdy z ans,zwłaszcza gdy się wcześniej
sparzył,ale próbować warto wejść do tego wspólnego
"lasu"...
Pozdrawiam serdecznie:)