Na zakręcie (wypadek)
Błąd jednej chwili może być smutkiem całego życia...
Upalny dzień...
Wolność uderza do głowy.
Dźwięk tłumika,
przyspieszenie...
Ostra jazda,
ryk silnika!
Żwir na zakręcie...
Jeden moment,
jedna sekunda...
I dalej nie ma nic,
utracony fragment życia.
Ciemność...
I nie tylko
- zapach szpitala...
Otwieram oczy,
biała sala...
Bezwładne ciało,
szum w głowie,
obcy ludzie...
Co ja tu robię !?
Dochodzę do siebie,
układam bieg zdarzeń,
dotknięta świadomością,
że spojrzałam śmierci w oczy...
No cóż
takie przeznaczenie
tak musiało być...
Pozostały blizny na ciele,
trzeba dalej żyć...
To był pierwszy i ostatni raz
mego upadku...
Upór bierze górę,
nie zniechęcam się,
nie rezygnuje...
Już niedługo,
znów zacznie się jazda...
Ludzie mówią- jeszcze ci mało?
Odpowiadam:
Ryzyko mam we krwi...
Nie straszne mi zakręty,
i tak wyjdę z nich cało....
Mówią- Żyj Chwilą! Krzyczą - >Carpe Diem !!!
Komentarze (6)
Wypadek?? uuu :( Niezbyt ciekawe przeżycie,
współczuje... Ale powiem jedno. Wiersz czyta się po
prostu z zapartym tchem!! Jak Ty to robisz?
Bardzo ciekawy i niestety smutny wiersz. + dla Ciebie,
ps: odezwij się na gg
Ciekawy wiersz. Widzę że napisany w 2006 roku więc
pewnie dotyczy twych osobistych przeżyć. W takim razie
naprawdę masz dużo siły i wiary. Jakże ten wiersz
pasuje również do ostatniego wypadku polskich
pielgrzymów, czyż nie?
no i proszę, rozlał się temat przeżyć ekstremalnych:
Twój wiersz, mój, babci2, czyje jeszcze?
Twój - bardzo mi się podoba, temat ważny, ujęcie i
forma dobre. Jakie to odświeżające, raz poczytać coś
innego, niż wzdychania za miłością.
Rzeczywiście - masz ryzyko we krwi! Niektórzy bo takim
wypadku boją się wsiąść do samochodu...
zatem podziwiam wytrwałość i wiarę w siebie:-) Oby
tylko, oby tylko to był ostatni (wypadek):*