Na zawołanie
Na opuszczonych schodach
w jakichś dziwnych lochach
słychać szybkie kroki
niegubiące drogi;
ona ucieka...
staje, woła,
znów ucieka...
echo drży dookoła
a ty jak posłuszny pies
biegniesz
na każde jej zawołanie, każdy gest.
Po omacku się poruszasz
jak ślepy światła szuka
ja widzę cię z daleka
i wciąż za tobą czekam;
lecz ona ucieka...
staje, woła,
znów ucieka...
echo drży dookoła
a ty, jak posłuszny pies
biegniesz
na każde jej zawołanie, każdy gest.
Nadzieja umiera,
lecz życie sensu nabiera:
żeby zapomnieć...
przestać kochać,
tylko zapomnieć...
zacząć tę część życia od nowa,
bo ty i tak jak posłuszny pies
biegniesz
na każde jej zawołanie, na każdy gest.
Komentarze (4)
No fakt, aż sie sama w czoło uderzyłam jak zobaczyłam
to cudne "bladną" zamiast "bledną" - skutki tworzenia
nocą ;] Dziękuję za cenne uwagi :)
Te usta chyba powinno być "bledną"
Fajna forma, treść także :)
ciekawe porównanie. dla mnie wiersz niezwykły.
pozdrawiam.