Nabrzeża
Ciężki jest krok
niosącego ocean.
Chwiejny, gdy chluszcze
fala niewypłakanych łez.
Gdzieś głęboko w trzewiach
zatopione serce z arytmią
piknie swoje: berek!
A ty się łap i sprawdzaj,
na którym dnie
dałoby się wyłowić.
I tak kropla, po kropli,
naznaczone goryczką - waży po tonie
nieprzyjemnych myśli.
Czy to coś było i już nie ma?
Oko nad wyraz suche...
a czujesz, że gdzieś zbiera się piasek.
Powstaje twoje nabrzeże,
po którym nie da się przejść
suchym wspomnieniem.
Komentarze (19)
"Powstaje twoje nabrzeże,
po którym nie da się przejść
suchym wspomnieniem."
Ech, życie.
Miłego wieczoru :)
Nabrzeża są jak kobiety i takie wspomnienia mają, że
zawsze się zmieniają.
Pozdrawiam serdecznie
Kilka słów o arytmi serca, którą tak poetycko
opisałaś.
Bardzo często w codziennych, międzyludzkich rozmowach
o zdrowiu, które są niemal nieodłącznym elementem
towarzyskich pogawędek, słyszy się przestrogę
...pamiętaj, że z sercem nie ma żartów. Tak, to
prawda - wszelkich objawów kardiologicznych nie
powinniśmy lekceważyć. Jednak w związku z powyższym,
możemy wyodrębnić dwie grupy ludzi.
Pierwsza, to osoby, które z ogromną wnikliwością
wsłuchują się w pracę niemal każdej komórki swojego
ciała, a stwierdzenie przez nich choć minimalnego
odchylenia od przyjętej (ich zdaniem) normy,
natychmiast każe im udać się do lekarza. To głównie
oni wypełniają statystyki w zakresie udzielonych
porad, konsultacji i pomocy doraźnej świadczonej przez
izby przyjęć szpitali, przychodnie czy pogotowie
ratunkowe.
Druga grupa, to z kolei ludzie popadający w drugą
skrajność. Po pomoc lekarską przychodzą (a najczęściej
zostają przywiezieni) dopiero w ostateczności, kiedy
ból albo inna przypadłość całkowicie uniemożliwia im
normalne funkcjonowanie.
Wspomnienia czasami bolą. Pozdrawiam.