Nad ranem
Żartowiersz...
Zbudziłem kiedyś się nad ranem,
zrzucając kołdrę potarganą,
i zobaczyłem ,,boże drogi’’,
że coś mi wlazło między nogi.
Takie ogromne, takie wielkie,
aż oszalały zmysły wszelkie,
tak podrażnione tym widokiem,
gdzie wzrok nie sięga zwykle wzrokiem.
Spokój starałem się zachować,
ale bezwstydnym wzrokiem głowa,
co rusz patrzyła na te doły.
A ja…no cóż byłem wesoły,
nie mogąc wstrzymać swej radości,
bo własne przecież znam słabości.
Natura dała mi tę wiarę,
że to co stare, nie jest stare,
tylko wymaga, jak się stało,
aby to w czasie zadziałało.
Wybaczcie moje wynurzenia,
ale są warte docenienia.
Bo kto przy zdrowych zmysłach pisze,
o tym co inny nie chce słyszeć.
Ja się nie boję do cholery,
mój głos prawdziwy jest i szczery.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.