Nadzieja [?]
I będę stąd daleko kiedyś,
gdy otworzę sama drzwi.
Gdy ludzie przestaną się bać mojego
wzroku.
Kiedy na niebie znów pojawią się gwiazdy i
kwiaty przestaną więdnąć.
Powędruję drogą bez zieleni,
gdzie żaden kwiat mi się nie ukłoni.
Spokuj i cieszę oplecie wieniec samotnych
łez.
Słowa staną się trudne do wymówienia,
Ściany powiek będą się przymykać
nieodwrotnie.
Nawet morze nie popłynie dalej...
Stąpam dalej choć już ostatki sił,
nie zatrzymam się choć czuję krew.
Wszystko traci sens...
Ale nie będę prosić o pomoc.
Któż będzie odwracał wzrok ku mojemu?
Kto tym razem da mi nadzieję, a później ją
odbierze?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.