Nadzieja z wirtualnego świata
była środa
me smutne oczy wpatrzone
w szary ponury wirtualny świat
szukały ukojenia dla duszy
nieznane twarze w elektronicznej mgle
a ja jak ślepiec o lasce
strudzony wędrowiec
szukałam bratniej duszy
rozmowa ikonki kolorowe uśmiechy
ktoś powiedział że nie można tak
pokochać poprzez ten nieznany ale niemy
świat
ale on tam był jak anioł
czekał na znak mojego serca
wyłonił się z ciszy mgieł
by podarować mi szczęście
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.