Najprościej jak ujmiem . . .
I patrzy na mnie, choć nie ma jej ze
mną...
wszystko co słyszę, mówi jej głosem...
słońce za oknem i podmuch wiatru,
nów, pełnia, kwadra i gwiazd miliony,
ciepło kominka i kawa poranna,
deszcze szumiący i ciepły, jasny
snieg...
widzę wciąż wokół jej ciepłą, miłą
aurę...
dniami na jawie, nocami we śnie,
gdzie bym nie spojrzał, tam stoi Ona...
świdruje mnie swoim słodkim
spojrzeniem...
jest w moich myślach...
jest w moim sercu...
to moja saathiya, bardzo bliska...
wiesz czym sprawiła, że bardzo ją cenię?
daje mi wiarę, że jestem lepszy,
głaszcze słowami wszystkie moje smutki,
w całun spokoju owija mi oczy,
kładzie przede mną radość - na swej
dłoni
wyciąga swą rekę, mówi: "to dla ciebie,
nie martw się jutrem, żyj tutaj i teraz
pomogę Ci patrzeć na życie jak dziecko
prosto i szczerze, by było Ci
łatwiej..."
te słowa, tak proste i pełne wdzięku,
napełniają mi codzień serce radością ...
choć zna mnie nie za długo, zna mnie jak
swego...
i choć ją rzadko widzę, znam każdy jej
gest...
trudno to wyjasnić, trudno słowami,
trudno też gestem i trudno czynem...
więc powiem teraz najprościej jak umiem,
przekażę Ci to,co chowam głęboko: ...
zniewoliłaś uśmiechem...
ukoiłaś wzrokiem...
wyleczyłaś słowem...
ujęłaś sercem...
*** Dziekuję ***
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.