Namaluję sny
Śnij, a ja sny Twoje tęczą pomaluję,
wygładzę rysy smutku na twarzy,
i drogą prostą ku szczęściu powiodę,
gniewem już czoła twego nie skażę.
W pamięci obraz zapiszę , gdy razem,
wtuleni w siebie, odkrywaliśmy ciszę,
kiedy bez słów pytałeś czy będę,
odpowiedź brzmiała: zawsze i wszędzie.
Kiedy wpatrzona w uśpione oblicze,
drżąca z rozkoszy, spita Twym oddechem,
ściskałam dłonie, zaklinając chwile,
znaczyłam ciało ekstatycznym grzechem.
I piekło czoła pochyliło niebu,
gdym sie w ramiona Twoje ukrywała,
w grzesznej miłości nie było już
grzechu,
oddałam wszystko i wszystko dostałam.
Komentarze (5)
"oddałam wszystko i wszystko dostałam."- tak powinna
wyglądać prawdziwa miłość. Tę miłość czuć w Twoich
słowach, biegnie pomiędzy wersami i wzrusza serce
czytelnika.
I czyta się jak marzenie senne pochylone nad Jego
uśpieniem.
Piękny wiersz... "Oddałam wszystko i wszystko
dostałam" - to... kwintesencja miłości.
Witam nową postać na portalu, która tak ładnym
wierszem się tu wpisała. W pełni dojrzałym i
ciepłym...
"oddałam wszystko i wszystko dostałam." W tym jednym
zdaniu jest ukryty sens prawdziwej, szczęśliwej
miłości. Wiersz świetnie się czyta, płynie się od
jednej linijki do następnej.