Namiętny przekładaniec
To splot kilku wierszy...
Jestem ja i jesteś ty.
Dwa oddzielne światy.
Jesteśmy jak kwiaty.
Teraz bez przybrania,
Łączymy się ze sobą chyba tylko bez
ubrania.
Chcę zawiązać wstążkę,
O tym tylko pisać książkę.
Co nas dzieli, a co łączy?
Wokół nas namiętność krąży.
Czy coś więcej nas dogonić zdąży?
Nie wiem jak to jest.
Może to życiowy test...
Z mojej strony jest coś więcej.
Chyba biegnę coraz prędzej.
Nie wiem jak postąpić mam
Wiem tylko, że Cię Kocham.
***
Wieczna gonitwa.
Czasami przystań i łzy, gorzkie łzy.
Często tak mało brakuje, ale nie mogę jej
dogonić.
Zatrzymuję się-płaczę i wzmacniam swe siły
aby znów podjąć walkę.
Jednak ona też nie próżnuje.
Znowu wpadam w wir nieustannego biegu.
Znowu jest silniejsza.
Tym razem wiem, że wygrała.
Dałam z siebie wszystko, a ona uciekła.
Miało być prościej i znowu łzy, smutek,
melancholia...-przegrałam.
Już zrozumiałam, nie mam szans...
nigdy jej nie dogonię, a było tak blisko,
tak blisko...
Chciałam już pokonać wszelkie
przeszkody.
Tylko ukryć ją przed nimi.
Chociaż spróbować...
Będzie moja, będę ją z Tobą dzielić i nic
już nam jej nie odbierze.
Koniec wyścigów !
Wystarczył jeden Twój gest, cztery
słowa...
Została pustka.
Już nie mam siły, poddaję się, to koniec...
znów sama i tak do końca.
***
Znowu biegnę po szczęście,
po uśmiech, ale czy doganiam ja?
Czy pragnąc Ciebie nie oszukuję siebie?
Wszystko się zmienia gdy oplatasz mnie
ramionami,
Wtedy nic mnie nie rani.
Myśle o Tobie jako o swym życiu,
ale tylko w ukryciu.
Stajesz się moją obsesją,
dni bez Ciebie są
agresją, tęsknotą,
presją...
***
Tęsknie za Tobą
Myśli zatoką.
Z wielką ochotą
Wrócę piechotą.
W te kochane strony
Przywiozę gaj umajony
Swój brzuch opalony,
Kwiaty we włosach,
Morskie powietrze
i co tylko zechcę.
Abyś przywitał mnie
Abym wpadła w ramiona twe.
***
Siedzę na plaży.
Piękna miłość mi się marzy.
Chciałabym uciec gdzieś daleko.
Pobyć sama, jakiś dzień bez niego.
Aby przemyśleć wszystko. Dlatego.
Wiem, że to ty zrobiłeś pierwszy krok.
Chciałam póżniej odskoczyć w bok.
Pamiętam nawet pierwszy pocałunek.
Czuję, że los wystawia mi rachunek.
Chodzi za mną przeszłość.
Goni moralność.
Ja to wszystko olewam...!
Zakochałam się-tylko tyle powiem wam.
Gdy zapytacie.
Nie zrozumiecie.
Bo tego uczucia nie posiadacie.
Nie mogę go dzielić,
Jest tylko moje.
ale zerwanie muszę przyjąć ze spokojem.
Bo tylko ja kocham o tylko ja szlocham.
Chcę być z nim lecz nie mogę.
Jest tak jak jest i te chwile radują
mnie.
Uciekłam, to trwa już tydzień.
Bez niego dzień to nie dzień, to zły
sen.
Smutek... On to na to wszystko lek.
***
Uciekam gdzieś przed bólem
Uciekam przed strachem, uciekam...
Dlaczego nie potrafię tak po prostu
wytrwać?
Z Tobą zostać i tak w niepewności trwać?
Czemu mnie zostawiasz?
Czemu wyzwanie przede mmną stawiasz?
Chcesz abym podjęła decyzję?
Miej chodż widoczną nadzieję.
Ja już zwątpiłam.
Koszt za to zapłaciłam.
Jeżeli nie powiesz nic
Ja odejdę. Bez granic
Bez echa.
Chcę ciągnąć to,
Ale chyba mam pecha.
Pocałuj mnie, przytul...
Czy to udręka?
Twe ramiona...
Czy ja dla Ciebie to kolejna "Ona" ?
Jeżeli nie, to weż mnie w swe ramiona
I odpłyńmy.
To namiętność nieunikniona.
Piszcie do mnie.... Bazyliszku co o tym myślisz?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.