Nastoletnia matka
W środku jeszcze dziecko.
Tuli do podusi Misie i Lalki.
Nie dorosła do roli Matki.
Taka niewinna beztroska dziecina.
Dwie kiteczki i barbi się nazywa.
Samowolka i puder zrobiły z niej dziwkę.
Rozchyla nogi nawet niewinnie.
A pod piersiami dzierży brzemię.
Nie zaszczytne…
Niszcząc swe życie, co dopiero się
zaczyna.
Nie rozumie drogi, co przed nią się
zaczyna.
Zatrzymała się przy zabawie, co sex się
nazywa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.