Nasz wspólny dach
A była to jesień
roztargniona
przemykałam
chodnikiem pośpiesznie
przypadek sprawił
że on samotny
ja niedoświadczona
spojrzał na mnie
przenikliwie
niebieskimi oczami
przeszył delikatnym
ciepłym dreszczem
czy to możliwe
straciłam mowę
i wolę do ucieczki
zastąpił mi drogę
na wysokości wzroku
ujrzałam zielony
kołnierzyk
zatrzymałam kroki
jego pogodne słowa
rozwiały strach
odprowadził
mnie po raz pierwszy
pod nasz wspólny dach
/I.Ok./
Komentarze (26)
Cieplutki ten twój wierszyk dobry na jesień od razu
robi się cieplej.
Milutkie opowiadanie.
Śliczna, romantyczna historyjka, super to ujęłaś.
Dziękuję, tak na Śląsku jest nieco dłużej pięknie jak
w innych regionach, bo jest tu cieplej i tak też Cię
pozdrawiam :)))
czyżby to miłość od pierwszego spojrzenia ...wiersz
fajniutki...pozdrawiam
i takie cuda się zdarzają:)
Cóż za cudowny wiersz, naprawdę zostałam oczarowana.
I odtąd biegli już razem...;). Pozdr.
miłość od pierwszego wejrzenia, jak w filmie, cudownie
ładnie u Ciebie Czatinko...oby ten dach na wieki był
wspólny...Pozdrawiam:)
Straciła mowę... i głowę, wszak czasem tak właśnie
zaczyna się miłość:)
Bardzo miłe spotkanie i romans a może miłość
wieszczący koniec wiersza.