...nasze niebo...
Pod niebem pełnym gwiazd, na drogach bez
uśmiechu
w łunach upadłych miast, wspomnieniem
wczorajszego grzechu,
idziemy naprzód wciąż, tułacze serca wlekąc
z sobą
mijając cienie tak jak my strudzone życia
drogą.
Szarego bytu wątła nić supłami powiązana
wsłuchani w niesłyszalny głos,dotrwamy tak
do rana,
ktoś upadł, inny ktoś modlitwy zmienia
słowa
w nadziei, że wstający dzień pozwoli żyć od
nowa.
I tylko spadająca łza srebrzystym zagra
dzwonem
uniesie w dale wiatr co w nas najczystszym
tonem,
obmyje życia trud, wskrzesi nadziei
zorze
zaszepcze w duszę nam, że tam..., że
gdzieś..., że może....
Komentarze (6)
piękny wzruszający wiersz...smutny a jednocześnie tak
bardzo wypatrujący nadziei..."że gdzieś...że może"
bardzo mi sie podoba
wiersz rytmiczny i poruszajacy.. ja jestem pod
wrazeniem .. wspaniale pioro .. choc smutek z niego
bije jest piekny
Wiersz nadzieją napisany."Wsłuchani w niesłyszalny
głos dotrwamy tak do rana" napisała autorka.ładne
pióro,epitety ,rymowany .Piętnastozgłoskowiec po małej
poprawce mógłby być.
Pieknie opisujesz to ciagle i bezskuteczne
poszukiwanie szczescia . Naprawde super!
Brak mi słów.... Coś, co porusza... Szczególnie, gdy
czuje się to samo... Może gdzieś w ogóle jest
nadzieja? Ja ją na razie zgubiłam... Cieszę się, że są
jeszcze ludzie, którzy ją mają... Więc w smutnych
oczach tli się jakiś płomyczek, to dobrze... Oby
zajaśniała pochodnia i w ciemności odnalazły się
zagubione sny... Pozdrawiam, M.
"może" jest jak nadzieja... czy słusznie wierzyć
wciąż, co dzień od nowa...?nic innego nie
pozostaje...