nasze rozmowy
najtrudniej rozmawiać jest z sobą
kiedy inni wiedzą lepiej, z tym wszystkim
sobie radzić.
to dzieje się od dawna i nie jestem wstanie
pojąć
i tak nie potrafię uchwycić w całości
i stać się na chwilę inny
miłość śmieje się. jeździ tramwajem linii
piętnaście.
przy automacie dotyka mą dłoń. wybiera
kawę,
i przelatuje z ulicznym zapachem już nie
dla mnie.
to są miary smutku. ukłucia.
i ból spływa po czole. bo wiesz to boli,
musi boleć jak kłute dziecko.
dla mnie, patrzy w niewłaściwych
kierunkach, porach roku i każe się widzieć
wszędzie
i gdzieś tam ciebie. to czytam o innych
ludziach
i wstyd mi żeby wierzyć
żeby aż tak spektakularnie można było
odchodzić.
wszystko dzieje się jednak nie tak,
ma boleć. jednak dlaczego aż tak i nie
przez chwilę,
gdy inni są razem przez wczoraj.
w zatrzymanym ruchu rąk. oczu. ust. chcę
żeby i tak mnie
można było unieruchomić. zgasić a
rozpalić
bez zbędnych słów. bo słowa są zawsze o
czasie,
mniej ważne jak miniony dzień
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.