nie
nie mam juz sily
wszystko we mnie usycha
gdybym miala choc troche odwagi by
przerwać
ta farse zycia
by wydlubac oczy ironi codziennie
śmiejacej sie w moja twarz...
to mnie przeraza
ten potwor lek miazdzy moja dusze
znikam...
tak bardzo gubie sie w zakamarkach
siebie
nienawidze
nie kocham
nie chce
czuje ze to nadchodzi
zbliza sie do mnie
lapie za gardlo
dusi...
oczy juz nie mowia nic
sa puste i bezbarwne
cala jestem jak wypatroszona ryba
taka zbluzgana
wytazana w blocie swej samotnosci
juz nie chce by mna wycierano
innych skronie
nie chce byc szmata do otarcia lez
mam dosc tego brudu
litosci
bladzenia
--------------------------
ja poprostu chce umrzec
i zniknac
i miec spokoj
ktory delikatnie oczyscilby moja dusze
chce sama miec prawo popelnianaia bledow
ja juz nie chce by ktos
traktowal mnie jak marionetke
i bezlitośnie
pociagal za sznurki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.