Nie ich wina
Kupiłem dziś karpia,
Wrzuciłem do wanny.
Niech sobie popływa,
Choć był lekko ranny.
Jak go wyławiano,
Zaplątał się w sieci.
Poranił się troszkę,
I martwią się dzieci.
Patrzą na stworzenie,
Co pluszcze się w wodzie.
Widzą też cierpienie,
Nie takie, jak co dzień.
A przecież są święta,
Ma być karp zjedzony.
Chwila niepojęta,
Czas temu stworzony
Czas ma tę tradycję,
Że musi karpiowa umierać rodzina.
Ja ogłaszam jednak karpi prohibicję,
Bo przecież w tradycji nie ich bywa
wina.
Komentarze (3)
ŚWIĄTECZNY cykl u Ciebie, no ale los karpia taki jest.
Smutna, ale prawdziwa refleksja.
Radosnych Świąt.
Dziękuję za łaskę dla karpia...spokojnych radosnych
świąt życzę.