Nie lękam się, póki szepczesz...
Wpatruję się w okno.
Zielono za nim,
Dużo młodych liści.
W pokoju wyczuwam
Zapach białego bzu.
Mocny i intensywny,
Delikanie otula moje ciało.
Na niebie gromadzą się chmury,
Chyba zbliża się deszcz.
W powietrzu czuć jego nadejście,
Aż chciałoby się wyjść na spacer.
Zaczynam rozmyślać,
Oh, jak ja tego nie lubię!
Nie dziś..
Tęsknię za tymi
Paroma spojrzeniami,
Kilkoma objęciami,
Za szczerym uśmiechem,
Bliskością,
Wspólnym biciem serc.
Choć należysz do innej róży,
Ośmielam ukrywać się
W Twych ciepłych płatkach.
Oddychać brakiem
Codziennej samotności.
Przez chwilę myślałam,
Że zrobiło się jaśniej.
Teraz tylko
Pozostały wspomnienia,
Lekkie kłucie serca
I smutny uśmiech na twarzy.
Teraz
Boję się
Braku Twego cienia.
Było mi to potrzebne,
Jednakże chciałabym
Aby trwało to
Wiecznie,
A nie tylko przez
Chwilę.
Cicho szeptaną nadzieją,
Czekam
Na takiego jak Ty,
Wypatruję Go z daleka...
Dziękuję Ci za chwile
Wspólnego wytchnienia..
I przepraszam za mą
Tęsknotę..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.