Nie licz na...posła...
Liczył syn na posła(ów)
Ale się przeliczył!
Broda mu urosła-
Poseł go oćwiczył!
Syn poszedł na dziady...
-poseł na ministra
Wśród tej błazenady
Długa błędów lista!
To nie czasy PRL-u!
Pewnemu posłowi
Panie (p)ośle, tak to bywa,
Gdy członka się nadużywa!
Choć pański (a)front rozbieżny
K. mówi:, że pan lubieżny
Bywał-dziś prawdę ukrywa...!?
Żona dzwonnika...
W obcych dzwonach gustowała,
Czyżby lepszy dźwięk słyszała...
Biedny dzwonnik...wznosił jęki,
Że aż w końcu dzwony pękły,
A ona?- naiwnie się śmiała!
***
Po czterdziestce człowiek ma;
Trochę z kota, trochę z psa
Jak kot węszy, jak pies szczeka...?
Zamiast kochać, to narzeka!
Czasem z łaski coś...drugiemu da!?
Komentarze (2)
z humorem , okiem satyryka nic Ci nie umyka...umiesz
liczyc licz na siebie :) taka puenta Twojego utworu:)
Wiersz zabawny i prawdziwy. Równomiernie rozłożony na
zwrotki. Rymy proste, dobrze dobrane i ładnie
skomponowane. Wiersz to jeden z najbardziej dogodnych
form wyrażania własnego zdania. Dość łatwo trafia do
czytelnika i zawsze podczas interpretacji może dojść
do kompromisu. Zgrabny, dyplomatyczny z nutka
niezadowolenia z naszej władzy.