Nie mam już zdolności ożywiania
Powietrze jak suchy piasek, nie pozwala
oddychać sobą,
jasność dnia,niby przyciemniona
folia,słońce odwrócone tą zimniejszą
stroną.
Mój Aniele!Tak tęsknię!II nic już nie jest
tajemnicze,
każdy zakamarek nadziei jest złym losem z
pełnym pokryciem.
Wczoraj nie wróci pod postacią jutra,jutro
nie zaśnie obok przytulając mnie,
otwarte okno nie przynosi rześkości,tylko
zimny wiatr w podartej szacie,co przeraża
mnie.
Kawa nadal budzi lęk swą czernią ,herbata
nieciekawa,nie chcę jej,
to taki bezsens, mętlik, chaos,gdy puchar z
przyszłością rozbił się.
Wszystkie kwiaty poumierały, wszystkie
jeziora wygoniły ryby, nie ma tam już
życia,
nie ma go w ogrodach śpiących zmęczeniem,
nie ma na mokrych od łez ulicach.
Nie ma między koronami drzew, ich zieleń
plastikowa i w bezruchu,
nie ma życia w szklance wody, nie ma go w
niczym.
A było tam wszędzie, zawsze i szalenie,
ja je tam widziałem, ja je spijałem
szczęśliwym uśmiechem.
Wszędzie życie, wszędzie radość i nadzieja
na wisienkę jak zawsze, gdy pięknie ma
być,
żyłem i rozdawałerm życie wszystkiemu,byłem
Panem tchnienia, wlewałem gorącą krew do
darowanych od siebie żył.
Każdy przedmiot, zagadnienie, wszystko było
życiem, wszystko było tobą Kochanie,
a teraz śmierć i pustka, spokój diabelski i
cisza, nie mam już zdolności ożywiania.
Teraz ja potrzebuję tego daru, niech ktoś
pogłaszcze mnie,
dotknie i wypowie to zaklęcie:Kocham Cię!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.