Nie odchodż z białymi aniołami...
szum wiatru ciszę głuchą co chwila
przerywa,
telefon milczy nadal
jak człowiek gdy w samotności kona,
czyjś odgłos kroków po schodach oddech swój
stracił
i Ciebie o nadziei ma już nie ma
wiaro, co wielkim murem przy mnie stałaś
a teraz oddajesz ostatnie swe tchnienie
proszę nie umieraj…
Ty, co dłońmi swymi z kolan mnie podnosiłaś
odchodzisz…
co ze świtem słońce ze mną witałaś
i z promieni pieśni wiłaś radosne,
opuszczasz mnie….
proszę Cię ostojo moich smutnych chwil
jak dziecko z wyciągniętymi ramionami
do piersi Twej zbolałej głowę przytulam,
duszą swą żałośnie krzyczę i upadam
białe anioły z nieba po Ciebie już
podążają,
tak bardzo Cię proszę, nie
umieraj…
Przepraszam wszystkich tych, którzy do mnie piszą a ja im nie odpisuje. Wybaczcie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.