Nie oglądajmy się.
Nie oglądając się na boki,
idziemy naprzód otępiali.
Zamglonym wodząc tylko wzrokiem,
po tym co ginie gdzieś w oddali.
Bo nas karmiono oszustwami,
nadzieją która już nie była,
gdyż otoczona wciąż kłamstwami,
dawno swą prawdę zatraciła.
Trzymano tylko w niepewności,
a my czekaniem wyniszczeni,
nerwy napięte w tępej złości,
tłumić musimy zawiedzeni.
Jakże człowieka łatwo złamać,
gdy zaufaniem swym obdarzy.
Wystarczy tylko go okłamać,
nie pozwalając dalej marzyć.
I bólu który się pojawi,
wrażliwość raniąc aż do kości,
też nie odczuje, ten co sprawił,
tyle okrutnej nam przykrości.
Nie oglądajmy się na boki,
idźmy przed siebie, bardziej śmiali.
Zamglonym, od łez patrząc wzrokiem,
na to, co ginie, gdzieś w oddali.
Komentarze (5)
samo życie... aż za prawdziwe :(
Przejmujący wiersz,pewnie ktos kogoś zawiódł i to boli
,dobrze ,że jeszcze są siły
żeby iść dalej..
ciekawy temat i sposób interpretacji, nastraja do
namysłu...
Podoba mi się przesłanie podmiotu liryczego w tym
wierszu ,który głosi ,by iść przez zycie zawsze z
"podniesioną głową" ,choć od "łez wzrok
zamglony".Wiersz ten jest "spięty" klamrą- pierwsza i
ostatnia zwrotka są pewnego rodzaju
powtórzeniami...Ciekawa kompozycja.
Zafascynował mnie ten wiersz. Każda zwrotka to nowe
odkrycie prawd o przemiijaniu i tym, co nie pozwala
się zatrzymać w tej drodze życia. Bardzo udany wiersz.
Gratuluję.