Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Nie pójdę na rzeź!

Wśród czaszek waszych, wspinam się na szczyty,
błysk w oku złowieszczy. To moja wiara. To moja siła.
Ironiczny uśmieszek, ostatnia modlitwa do Jedynego Boga,
a potem pójdę wygrać kolejną bitwę, kolejne przeszkody pokonać.
Minę po drodze zadymione smiercią pola masakry,
na których umarła siła i wiara. Na których zostało niedowierzanie.
Minę lasy pełne wystraszonych stworków, co czekają, aż ktoś przeżyje życie za nich,
minę podręczniki do Podporządkowania, chodzące ciasnymi uliczkami.
Minę rynsztoki przelanej wolności, wyciśniętej z cytryn zwanych:WY!
Płaczące nadzieje, za brudną firanką, tchórzostwo rosnące w doniczkach, cichy zdławiony, po ziemi pełzający posłusznie krzyk.
Względne dobro upchane w torbie na dobytek,
uśmiech zakręcony na amen na twarzy, marzenia zapomniane, kiedyś w nadziei ukryte.
Kiedyś byłem jednym z ludzi, którzy przemykają, by nie zaistnieć w swej głowie,
lecz zapłakałem nad sobą. Dziś idę na wojnę.
Wojnę o marzenia, wojnę o spełnienie, o każdy nowy, lepszy dzień!
Chcę wierzyć i wierzę, że to ja władam tym światem! Każdym moim prywatnym snem.
Nie narzuci mi już nikt mody, lansu, topu i nie topu,
nie powie kim mam być, co robić, a czego nie robić.
Co nie pasuje, a co śmieszy ogół baranów bez własnej woli,
jakie są normy, jakie wynaturzenia, jakie kary i wyroki.
Żadna siła nie jest dziś większa, niż siła miecza mej wolności,
tutaj zginę, jeśli trzeba, ale nie poddam się szablonowi ogółu ludności.
Jak Szekspir głosił, umrę , ale z mieczem w dłoni,
po to by być sobą, a nie niewolnikiem liżącym stopy na ambonie.
Za wiele ludzi dziś wpatrzonych w sąsiadów, czerpiących natchnienie życiowe z poradników,
szukających gotowych przepisów, bez pomysłu na własne życie.
Zbyt wielu ludzi przewieszonych na sznurze do suszenia bielizny,
jak kolejne twory zastygniętej w bezruchu ojczyzny.
Mają pasję i upodobania, ale o tym sza!
Bo zostaną skazani za odmienność. Więc kroczą w szeregach tępoty, by nikt ich nie skazał za płonący w środku żar.
Płaczę nad wami, jak za dziećmi, które palone na stosie, a ja ich nie uratuję,
płaczę nad wami, jak nad rzezią bezsiły, bezwiary, nad rzezią miłości do zycia.
Płaczę i ostatni raz macham na pożegnanie.
lecz nie zatrzymuję się, idę dalej...

autor

rebel

Dodano: 2009-04-28 06:49:08
Ten wiersz przeczytano 500 razy
Oddanych głosów: 1
Rodzaj Rymowany Klimat Mroczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (3)

Aleks F. Aleks F.

Istne opowiadanie.

CzarnyAnioł_ CzarnyAnioł_

:O.. Jestem wystraszonym stworkiem i czekam aż ktoś
przyżyje zycie za mnie... Pozdrawiam serdecznie ;)..

voytek.72 voytek.72

wiesz co zobaczyłem, czytając ten wiersz, pełnego
zadęcia i patosu nawiedzonego XIXwiecznego poete,
który wzywa, apeluje, przestrzega a ostatni słuchacz
własnie wychodzi na piwo, bo dzionek taki słoneczny
;), KURDE! rebel, zaciekaw mnie, nie wyganiaj z
wiersza....

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »