Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Dziesięć tysięcy łez

Idę, już niedaleko, jakieś dziesięć tysięcy łez,
dojdę wtedy do tego lustra, przez które można przejść.
Idę, niechwiejnie, pewnie raczej i z tęsknotą,
na bezdechu, w słodkiej tremie, jakbym miał raz jeszcze, po raz pierwszy sie kochać.
Już wyciągam rękę, już narkotyczne płyny zalewają oczy,
to inny wymiar płaczu.Ukochanie w przeszłości.
Wspomnieniem tamtego, znalazłem sie tu znów,
w tym czasie, gdy wolność była zakazana, a smakowała jak miód.
Teraz wolnością jest komórka z dalekim zasięgiem,
wtedy starty dzins i bandamka. No i rock!Ten rock, który nie wróci już, który czai się w mych wspomnieniach.
Po drugiej stronie lustra jest pole namiotowe, są hippisi, są rockersi, indianerzy,
reggaemani zapodają święte zioło.
Dżwięk gitary elektrycznej dyktuje warunki wzruszeniom,
ostry wokal spiewa o dziewczynie, któa zaraz odda się mu na całego.
Wolna miłość, beztroska, każdy bratem każdemu,
siostry plotą Ci warkocze, wianki z kwiatów wyzwolenia.
Tutaj walka z systemem miała sens, ludzie mieli wiare i siłę,
tutaj wolność nie była odcinkiem wypłaty, tylko poezją, miłością, chwilą.
Uśmiechy mijały cię, czasem zatrzymały, by zniknąć na parę dni,
ale nikt nie płakał za nimi, to był taki styl.
Na wietrze, gdzie się da, nie po co, tylko czemu nie,
na wieczną zabawę z ogniem, wieczny antistress.
Rockowo, balladowo, hippisowo, wolnością posmarowany chleb,
zajadany z smakiem, popijany mlekiem z prawdziwych łez.
Nie tak jak teraz, między regałami marketów ukryte prawdziwe oblicze,
lecz wyciągnięte na dłoni, pokazane uczciwie.
Idee i poglądy, walka o swoje prawa na każdej ulicy,
wino smakowało legalnie, w bramie, w rozprutych trampkach, z wczorajszą malinką na szyi.
Kapelusz kowboja nie był obciachem, tylko wyrazem bycia sobą,
a zresztą kto się tym przejmował.Wolność mimo zakazania, wszędzie wciskała swe szpony.
Każdy chciał poznać tego drugiego, wypić z nim wino na dobry początek,
albo bez powodu, byle spędzić czas z drugą osobą.
Śpiewanie przy ognisku, gitara nieśmiertelna gra,
tak było co dźień, co noc.Zamierał dloa nas czas.
Dziś era techno puszczanego z fury,
lans na wyskokich obrotach, żeby było widać.Moda, wysoka cooltura.
Więc ja zostanę tu jeszcze chwile, wśród pustych butelek po winie, wśród ognisk, gitar,
wśród moich ukochanych hippisów, bluesa, rockandrolla, czy słodkiej Iry.
Jeszcze nie wrócę do dresowej rzeczywistości,
buntow na siłę, bez wiary, bez cienia wrażliwości.
Jeszcze nie. Jeszcze jeden łyk gitarowego brzmienia,
jeszcze jedno morze łez, nad tym, czego już nie ma.


autor

rebel

Dodano: 2009-04-30 09:29:22
Ten wiersz przeczytano 430 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Rymowany Klimat Melancholijny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

uśmiech życia uśmiech życia

pięknie az łezka się zkręciła w oku....pozdrawiam

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »