Nie skacz! Skoczyła.
Stała nad przepaścią bez dna
krzyczę do niej „nie skacz”
jej drżące usta dawały znak
że czuje strach
lecz gdybyś spojrzał jej wtedy w oczy
zauważyłbyś jego zupełny brak
„Nie skacz, nie zdążę Cię
złapać” powtórzyłem
dostrzegłem chwile zwątpienia, wiec wciąż
wierzyłem
nagły ruch, tylko otarłem się o jej ciepłe
włosy
cholerny kamień, leże, ledwo widzę
jak jej pachnące słońcem ciało końca coraz
bliżej
odwróciła w locie głowę
jej uśmiech, choć wiedziałem, ze
sztuczny
oblał mnie chłodem
to już koniec.
spojrzałem wymownie
w stronę najcieplejszej z gwiazd
której to blask
ugasił na zawsze niespełnionej miłości
żar.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.