Nie! Sprawiedliwości!
Za kontusz duszy złapałeś mnie...losie
Krzywdami żyjesz, a prawości wymagasz
Decyzje kształtujesz a ludzi katujesz
Gwiazdami zasłonięty od wieków na wieki
Odbijasz mi szanse po szansie na życie
Zaklinasz swe gwiazdy spadające w pustkę
Bezczelustnej pustki zrytej Twoją wolą
O losie dumny i próżny, oddaj mi życia
ster
Wszystkie zwątpienia są moją nagrodą
Żale i smutki, radości i bóle...Losie
pamiętaj...
Pamiętaj i oddaj, zwróć to, co moje
Mą wolność, me słowo, mój wybór, me
kochanie...
Nie dmij usilnie w żagle mego życia
okrętu
Puść ster jego, przekaż mi wolną wole
Sam wyrzeźbię kształt życia mojego
I będę...Sam, lecz wolny...Szczęśliwy?
Zerknij o na mnie mój Boże litościwy
Okaż mi litość, bądź miłościwy
Dotknij mnie Boże ręką Twą boską
Okaż mi dar życia spęczniały beztroską
Wetchnij, o Panie w duszę mą czarną
Modlitwę dziękczynną Tobie ofiarną
A gdy kaprys boski spełnisz swój
Odegnaj ode mnie trud życia i
znój…
…zabierz mnie na łąki wiecznie
zielone
A moje losy życia tam będą
spełnione…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.