NIE WYPALISZ NADZIEI
Księżyc w nocy otworzył mi oczy.
Otworzył drzwi kazał spojrzeć na świat.
Ty milczysz,nawet ptaki pomarły.
Deszcz o szyby puka.
Byłeś tylko krótkim snem.
Małym promykiem na kilka chwil.
To, co było już nie istnieje.
Prawdziwej nie uronię łzy.
Nawet, kiedy będzie mi źle.
Idę ulicą smutku dookoła pustka.
Nasza planeta gdzieś wysoko.
Z łez naszych serc utkana.
Pękła moja duma.
Choć była wspaniała.
Utopiłam ją w kałuży.
Teraz patrzę na drzewa.
Oszronione miłością.
Ręce wyciągasz bezbronny.
I choćbyś się zaklinał
Dobrze o tym wiesz.
Nie wypalisz wszystkich gwiazd nadziei.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.