Nie żałuję
rozdarta wewnętrznie
wędruję ku przeznaczeniu
piekący ból nie
pozostawia złudzeń
nadstawiane policzki
zsiniałe od razów
z trudem silą się
na uśmiech
uwolniłam zacumowaną
tratwę kruche więzi
z nadwątloną kładką
porwał wartki nurt
nie żałuję wymuszonych
relacji ciągłych zderzeń
otulona parawanem
obojętności zapalam
pochodnię by wyjść
z odrętwienia
czarnulka1953
25. 11. 2013
autor
czarnulka1953
Dodano: 2013-12-02 13:14:07
Ten wiersz przeczytano 525 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
a wiatr jak zwykle daje w kość
Pozdrawiam serdecznie
Dobry wiersz :)
Przypomina mi "Trzepot skrzydeł" Grocholi. Pozdrawiam@
Mnie żal dotyka tam, gdzie gra rośnie w siłę z wrednej
stali.
Pochodnia, to już wyzwanie. czasem wystarczy zrobić
nawet coś niewielkiego...
Ale peelka bardziej śmiała, niż ja :)
Pozdrawiam.