Nie zamykam drzwi
Moje serce wylądowało,
wśród śmieci w koszu.
Dla ciebie moje serce,
jest śmieciem,
które można zniszczyć,
podeptać jak żabę.
Tak się starałam,
śniadanie, obiad,
pod nos stawiałam,
nawet wieczorem,
inicjowałam amory,
byliśmy w siódmym niebie.
Okazało się,
że to były pozory,
myślami byłeś przy innej,
zabrałeś swoje przybory
i tyle ciebie widziałam.
Siedzę otulona kocem,
wdycham twój zapach ciała,
wracam wspomnieniami,
do nieprzespanych nocy,
i liczę dni rozłąki.
Proszę przyjdź,
nie zamykam drzwi.
Komentarze (1)
Trudna, smutna ta miłość. Czy to czekanie coś zmieni?
Pewnie nie.
Pozdrawiam