Nie zostanę
Idę światem spowitym plątaniną dróg
nałogowo szukam miejsca na ziemi,
które zostawiłem po drugiej stronie snów
zagubione wśród ciężkiej od złota
jesieni
Już wieczór. Ponad górami Beskidu
latarnik Księżyc zapala gwiazd
pochodnie.
Wezmę jedną - ona wskaże drogę do świtu
mnie - wędrowcowi, o którym świat
zapomniał
Patrzę Ci w oczy
rzucasz czasem słowo
"zostań" - najpiękniejsze - lecz mnie nim
nie zatrzymasz.
Ty jesteś z innego świata
i gdy wiele razy spoglądałaś w okno
wyglądając posłańców następnego lata
ja szedłem w góry utonąć w jesiennych
ognisk dymach
Kiedyś pójdę w Beskid i nie wrócę
więcej.
Nie załamuj rąk w udawanej rozpaczy.
Przecież widzę - gdy teraz przy Tobie
jestem jeszcze,
każdy Twój gest mi mówi - dla Ciebie nic
nie znaczę.
Patrzę Ci w oczy
słowa chciałbym posłuchać
"Zostań" - choćbym uwierzył - i tak mnie
nie zatrzymasz.
Już na dworze dogasa październik
a gdy dnie coraz krótsze i czarniejsze
noce
nadejdą, ja ponownie pójdę wpoprzek
ściernisk
dogonić listopad nim go skryje zima.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.