Niebo mojej młodości Sonet
Rozbieranie sonetu z powagi.
Wznoszę się na szczyt wspomnień poza snów
granicę,
tam gdzie się noc rozpływa w mroku czarnej
dziury.
Poskręcane spiralnie gwiazd złociste
sznury,
oplatają tok myśli i gaszą źrenice.
Już w bramie niebios stoję witając
Anieli,
z nargile Piotra czuję zapach lawendowy.
Amorki po obłokach ruszyły na łowy -
graficiarze mur raju pacykują w bieli.
Na poletkach makowych leżą dzieci
kwiaty,
brzdąkając na gitarach popalają skręty.
Moja młodość przepływa jak kadry sprzed
laty,
A ja czekam pod bramą. Czyżbym był
wyklęty?
Przecież każdy w swym życiu, biedny czy
bogaty,
miał coś na sumieniu, i nie był wszak
święty.
Komentarze (19)
Super... podoba mi się taka ocena błędów młodości...
zresztą kto ich wtedy nie popełniał. pozdrawiam i
plusik stawiam
ten widok spod bramy nieba jest zachwycający!!
Ciekawy, wciągający sonet.
Nic dodać nic ująć. Bardzo fajny sonet. Ciepły,
optymistyczny, doskonale ukazuje co Ci w duszy gra...
Pozdrawiam. Miłego dnia...