Niebyt
Świat jest czarno - biały. Upadłam pod
łonem matki,
Rozbolały mnie ręce od podpierania ścian
smutku.
Zamknęłam w sobie żale, dziś otwieram ich
klatki -
Niech latają po strofach pustych wierszy
ogródku.
Zniweczyłam swą przyszłość nieznaną. Świat
jest czarny
I biały - nie zmienia z każdym mrugnięciem
barw.
Tak brnę przez wir egzystencji, wiodę żywot
marny;
Potykam się o warkocze, całuję dno pełne
larw.
Sama na wyspie - rozbitek. A mogłam utonąć
przecież;
Jednak jakieś wiatry dopchały mnie do
brzegu.
Nie nauczyłam się dni i miesięcy. Nie wiem,
czy jeszcze kwiecień,
Czy może już maj lub czerwiec stoją w życia
szeregu.
Woda słona jak usta. Nie widuję przelotu
mew.
Ciągle sama łapię chwile - trzymam kurczowo
jak linę.
Ale już bolą ręce znów. Spod paznokci sączy
się krew -
Zwilżę nią suche usta - jak słodkim,
stuletnim winem.
Komentarze (9)
"Niesamowity" to pierwsze co mi się nasuwa :)
O samotności inaczej - ładny wiersz.
jestem zauroczona tym wierszem. czytałam go trzy razy
i za każdym razem przed oczami widziałam coś innego...
jest piękny i to grzech poetycki nie zostawić tu plusa
:) szkoda, że można tylko jednego.. Pozdrawiam
Anielsko!
ładny wiersz o życiu. pozdrawiam
Podoba mi się Twój wiersz. Ot, takie życie, w
niebycie. Pozdrawiam cieplutko-:)
Przepiękny wiersz. Mądry, refleksyjny i spójny.
Zachwycasz. Pozdrawiam
Samotność aż razi w tym dobrym wierszu...wstrząsnął
mną.
Ładny wiersz...ja czytam woda słona jak łza...miłego
dnia;)
Wzbudza do refleksji. Piękny. Cieplutko pozdrawiam