Niech mówią że to nie jest miłość
Nie wierzyłam,że można komuś wybaczyć zdradę... i jeszcze usprawiedliwiać mu jego czyn...
Myślałam kiedyś, że Zdrada mi obca
że nigdy nie trafię na złego chłopca...
Marzyłam kiedyś o pięknym związku,
gdzie wszystko układać się będzie w
porządku....
Lecz myśli i marzenia, dwie sprzeczne
sprawy, dzisiaj na ty mówię do Zdrady...
Złym chłopcem nigdy się nie wydawał,
jednak ze złymi wciąż się zadawał...
Nic z próśb i gróźb moich...na nic się
zdały łzy... teraz mnie bardzo boli i tak
mi
głupio, tak bardzo wstyd...Choć to nie ja
zawiniłam, nie ja, nie moja wina, nie ja
zdradziłam....
Raz myślę można wybaczyć, przecież płakał
że
więcej mi tak nie zrobi...Aż nagle ni stąd
ni
zowąd...masz jak ci mało-kolejne
rogi....
Co teraz, co teraz mam robić....
Nie umiem go rzucić, a może wciąż nie
chcę
bo kocham, ze Zdradą śmieję się przez
łzy,
jeszcze bardziej mnie boli, jeszcze
bardziej mi
wstyd...I na nic te obietnice...i na nic te
jego łzy....
Pytam co robić, lecz sercem już wiem....
Nie, nie odejdę, bo nadal go
chcę...Kiedyś
na pewno ból z wstydem minie...Zapomnę
wszystko
co było złe...bo lepiej wybaczyć Tobie,
a jeśli stracić na zawsze Cię!
W głebi serca strasznie mi źle... Ale bez niego jak bez powietrza....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.