Niechciany syn
Niechciany syn nienawiści
Wije swe gniazdo
W odchodach moralności
Bije się w myślach
Słania na nogach
By pluć krwią
Ssać resztki nieprzyzwoitości
Sam jak palec
Wlecze to brzemię
Wlecze w nieznane
Pojąc się gniewem
Karmiąc się złością
Dokąd ta droga
Kręta niczym czarci róg
Pełen dzban bólu
Stoi przy niej
Czy napoisz swe rany?
Komentarze (3)
nienawiść to zła karma,miłością pokonać ból .ZŁO
DOBREM ZWYCIĘŻAĆ.
Pozdrawiam.
Najbliższa rodzina potrafi zrobić najwięcej
krzywdy.Pozdrawiam
Ileż trzeba miłości by uleczyć ową nienawiść...tylko
czy potrafimy się zdobyć na tak "heroiczny" czyn? Stąd
i niechciany syn. Bardzo mi się osobiście podoba ten
wiersz. Pozdrawiam.