W niedzielę
Mój oddech płynie po jej ciele,
leniwie jak to w niedzielę,
nie wiem nawet czy wstało słońce,
dlatego nie kończę,
pod kołdrą która jeszcze śni,
jest tak dobrze mi.
Ona też szepcze tak,
nie czuje dotyku złotej korony,
tylko zanurza się w moim pożądaniu,
myślę że to dobry znak,
czuję się jakbym ją miał w dłoni,
kiedy inni myślą o śniadaniu.
Wkraczają w szary rytm dnia,
a moja miłość trwa,
płonie smakiem czekolady,
poza łóżkiem toną szare sprawy,
szybko bez słów się wyrywających,
bez wątpliwości szaro pachnących.
Komentarze (5)
Ładny, ciekawy wiersz___________. Z uznawszy Twoją
poezję daję+!
Ciekawie i erotycznie. Wiersz posiada bardzo fajny
klimat, któremu łatwo można się poddać. Pozdrawiam.
Podoba mi się opis miłości o poranku która się rozwija
i trwa. Pozdrawiam miło.
niezły a nawet b.dobry...dalej nie napiszę ale śmiało
mogę się podpisać pod Tomektkl...pozdrawiam ciepło
bardzo mi się podoba ten tekst, czuje się miłość
spokojną i doświadczoną. W ostatniej zwrotce
trzykrotna "szarość" trochę szeleści, ale to moje
tylko subiektywne odczucie. +