Niemal metafizycznie
Dlaczego pan, patrzy niemal metafizycznie
na włosy moje, jakby były anielskimi nićmi
haftu, na obrazie pańskich pragnień.
I wzrokiem niepokoi, silnym jak wiatr halny
rozpędzonym po stepie myśli bezkarnie
źdźbła stęsknionych marzeń niosąc.
A oczy skrywają pozorne niedorzeczności
żywą prawdą płoną, błyszczą jak okna nocą
melancholią głodnych niespełnień.
Są we mnie, w odbiciu czarnych źrenic płynę
łez naiwną radością, nadziei bezpowrotną
rzeką, by w pańskim morzu utonąć.
Komentarze (26)
wszystko rozpoczyna się od spojrzeń. metafizycznie na
tak.
Od, na kobietę (niekoniecznie metafizycznego)
patrzenia, facetowi się odmienia.
wprowadziłaś nastrój metafizyczny, ślicznie
Miłość nie traci czasu, miłość jest nieobliczalna jak
pożądanie. w chwili wpatrzenia się w siebie nie czuje
się, że brzeg się osuwa.
Piękny wiersz, czyta się jakby wypowiedziany jednym
tchem.
Zasłużone trzy zielone stalki .Super POZ+
Prześliczny, głęboki wiersz...
"Niemal metafizycznie" skromnie ale prześlicznie..
Wiedziałem, że jak Nadzieję nadzieję ,to brzemienną
się stanie..
Tak! ładnie zawijasz. Okna mnie ujęły :)
Piękne metafory. Wiersz w klimacie piosenek Grechuty.
Bardzo mi się podoba. Pozdrawiam