nienasyceni
nadzy, oświetleni połową księżyca
różni a w zbliżeniu będący jednością
świadomość zbłądziła jaka pora dnia
Świat wokół utonął jak nieistniejący
dłonie wyciągnięte niczym ślepca laska
usta co oderwać się nie zamierzały
poplątane uda jak węzeł gordyjski
odgłosy stanowiące muzykę wspaniała
zniewoleni sobą, wzajemnym pragnieniem
wędrowca, co na piasku szuka kropli wody
dłoń w dłoni spleciona leżąc obok
siebie
po wejściu na szczyty, dziwne, bo wciąż
głodni
Komentarze (3)
Bardzo ładny wiersz;
pieknie
nienasycenie
głód miłosci
Bardzo ciekawy ładny wiersz pozdrawiam