Nienawiść
Przychodzi wraz z nocą,
Gdy sen błogi ma już się zacząć.
Każdej nocy dysponując wciąż większą
mocą.
I wiem już że kolejny raz nie bede mógł
odpocząć.
I znowu widzę tę czerń nieprzeniknioną,
I znowu czuję oddech ten lodowaty,
I znowu widzę jej szkarłatne oczy,
I znowu czuję jak strach paniczny przeze
mnie przenika.
A w dłoni ma ostrze zrobione ze złota,
Lecz aura tej broni jest niczym krew
zatruta.
Unosi je wyzej tak że mej piersi sięga,
Zaraz mnie dosięgnie lecz uciec już nie
potrafię.
I nagle me serce ból przeszywa,
I słyszę śmiech piekielny,
A serce moje skorupa z lodu pokrywa,
I czuję przy uchu jej dech śmiertelny.
I nagle miecz światłem zdobiony Ją
przebija,
I słyszę ryk bólu, porażki i
zaskoczenia.
I czuję jak ból nagle mija,
I mówię głośno: "Odejdź istoto nienawiścią
zwana, zostałaś pokonana"...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.