Strach
Przychodzi nocą,
Gdy sen się już zbliża.
Paraliżuje swą mocą,
I coraz bardziej w mym kierunku się
zbliża.
Ogarnia znów całe me serce,
I znów go czuję niczym sztylet w ciele
tkwiący.
Znalazłem się znowu w tej wielkiej
udręce,
I widzę swe życie niczym płomień
gasnący.
I znów zwyciężyłeś...
I znów ogarnąłeś...
I znów sen zabrałeś...
I znów sparaliżowałeś...
Kiedy odejdziesz?! Kiedy zostawisz?!
Dlaczego co raz do mnie przychodzisz?!
Odejdź istoto starchem nazwana!
Odszedł... Lecz kolejna noc nieprzespana...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.