Niepewna śmierci Twojej...
W mych uszach słyszę głuchą ciszę,
Boję się - Twego głosu już nie usłyszę.
Jestem niepewna pewności swojej,
Słuch może stracić każdy gnojek.
Niby rozumiem słowa i gesty,
Lecz ciągle robią mi głupie testy.
Nie widzę Ciebie i nie zobaczę,
Przez Ciebie miły, zmysły swe stracę.
Jak to być może widzę lekarzy,
I pielęgniarkę: stoi na straży.
A ciebie nie ma i juz nie będzie.
Zniknąłeś wtedy, szukałam wszędzie.
Wtedy wypadek - jechałam z Tobą,
Może dla Ciebie byłam ozdobą.
Takim sposobem się wygłupiałeś,
Z butelką w ręku nagle zaspałeś.
I usłyszałam tak wielki huk !!!
Myślałam, że koniec, że nadszedł Bóg.
Lecz się myliłam i wyszłam cało,
Dla Ciebie życie litości nie miało.
I tak patrzałam, tyś zdruzgotany,
Na twoim ciele- ogromne rany.
Twa twarz zbielała, a ciało chłodne...
Widać, że życia ... bylo niegodne.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.