nieskończony poemat
w nieskończonym temacie o nas samych
zaczętym słowami, może niepotrzebnie
zagłębiamy się mocniej, tak bez słów, coraz
głębiej
z każdym dniem
o tysiące kilometrów stąd
o miliardy rozkoszy pocałunków bliżej
siebie
chodźmy dalej
w samotność spragnionych serc nas dwojga
nie zatrzymuj się, proszę
ja wiem, jest wielu takich
rzucających w nas złośliwościami szyderców
niepojmujących
mówiącym o czymś, co nie miało miejsca
rozumiem- to boli
więc uciekajmy stąd
nie pytaj dokąd, drogę doskonale znasz
biegnijmy tam, gdzie oaza nasza tkwi
dziewicza dla obcych nam ludzi
gdzie łąki słów twoich chylą trawy w
pokłonie u twych stóp
gdzie pola kwiatostanów uczą się od ciebie
pieszczoty dotyku
twe dłonie delikatniejsze przecież od
płatków róż
pozwól ponieść się spontaniczności i chwyć
mnie za dłoń
w uśmiechu
z dala od ujadania zazdrosnych psów
tych bez życia własnego w opętaniu plot
jęzorów
odejdźmy razem
właśnie tam, gdzie toczyć będziemy własny
temat- ten bez słów
pisany tylko nami
naszymi chwilami
w błękicie słodkich dotyków
w lukrowanych spojrzeniach pragnień
Komentarze (4)
Bardzo łądny szczególnie podoba mi sie koniec
"lukrowanych spojrzeń" świetne:)
Podoba mi się stanowczość podmiotu lirycznego...
Miłość nie ogląda się na innych. Urzekający wiersz.
Poemat to życie Wiersz emocjonalny ma nerw dobry jest
+
pięknie oplatasz myśli słowem