Niestabilność
Znów to dziwne poczucie niestałości
gdy w głowie tyle nieporozumień,
w sercu żal za każdą sekundę spędzoną z
inną.
Jak obłąkana wyrywam z siebie chore
skojarzenia,
tworzone relacje na potrzebę własnej
wirtualności.
Nie wiem czym bym była,
bawiąc się tak, nie odróżniając ani
chwili
w tych chorych marzeniach, które
Doganiają mnie napastując każdą minutą,
zabijającą tą małą już ufność w twoje
zapewnienia.
To chore, jak wszystko mogłoby do Ciebie
pasować,
jej głos, twój uśmiech i mój płacz
proszący o chwilę przebudzenia.
Może tak właśnie wyglądałby koniec,
jeden z tych, które już przeżyłam.
I może wydawałoby się, że stanę się
silniejsza,
bardziej odporna, i mniej płaczliwa,
może...
Morze łez wylanych wieczorami,
kiedy kończyłeś wszystko, bez żalu i
błagania,
a ja stojąc przy tobie szukałam
najmniejszego gestu:
że tylko żartujesz, że tylko udajesz,
że znowu bawimy się w niestabilność...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.