Nieszczęśliwie zakochani
Tym wszystkim...
W poczekalni na ławeczkach
porośniętych marzeń kurzem
siedzą sobie w czarnych płaszczach
bardzo dziwni jacyś ludzie
Oczy przysypane piaskiem
który przywiał wiatr po burzy
w granitowych twarzach błyszczą
twarzach bardzo dziwnych ludzi
Nieszczęśliwie zakochani co udrękę w
sercach noszą
nieszczęśliwie zakochani co o łyk nadziei
proszą
Dzierżą w dłoniach strzępy wspomnień
wychłostanych biegiem czasu
suną z wolna i samotnie w głębię czarnej
ciszy lasu
Przytuleni gdzieś do drzewa
by oglądać tylko jutro
aby uciec gdzieś do cienia
kiedy nagle będzie smutno
Czasem twarzy dziwnych ludzi
blady uśmiech kamień wzruszy
kiedy miły głos usłyszą
drążone w kamieniu uszy
Nieszczęśliwie zakochani nieme modły w
niebo wznoszą
nieszczęśliwie zakochani w swym lamencie o
coś proszą
pozostając w swej ułudy czterech ścianach
kolorowych
gaszą serca na wołanie świata słów
zszarzałej mowy
W swych pragnieniach pogrążeni
podążając brzegiem tęczy
cieszą oczy krusząc granit
co zbolałe twarze męczy
Nieszczęśliwie zakochani pijąc łyk nadziei
jeszcze
nieszczęśliwie zakochani płacząc cicho
razem z deszczem...
którzy wiedzą o co mi tak na prawdę chodzi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.