niewiasta
czasem nawet tym co miłość kojarzy się ze wzwodem, przyjdzie napisać coś pięknego, ten wiersz miał być inny, wulgarny, pełen niechęci, wyszedł inny, tak miało więc być
martwa kobietka w mym łożu tonie,
w śród puchu i piór pawich,
niewiasta. lśniąca kroplami rosy,
głowę jej zdobi zielony wianek koniczyn,
i piękne, długie po biodra, słomiane
włosy...
i wagina jej jak kwiat róży,
ułożony od pępka ku zimnym już piersią,
ale nie pozbawionym swej namiętności.
ręce jej czyste jak płatki śniegu,chude jak
patyczki,
w krzyż ułożone, tworząc
ciało idealne w całym swym pięknie,
niewinna jak przed śmiercią, jak pięć minut
temu,
płonąca pożądaniem,lecz powściągliwa.
do tego czego nie da się już osiągnąć,
i choć martwa jest już ma stręczycielka,
to jej dusza nieskalana została,
największym grzechem,
grzechem miłości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.