nn
Budzę w nocy się zlękniony
W prześcieradle swoich marzeń
Chcąc je ukryć chwytam dłonią
Sen co uciekł z nimi w parze
W garści trzymam tylko popiół
Tych wczorajszych chwil bezkarnych
Czuję znowu się skarlony
Wejść znów muszę w dzień niezdarnie
„Kiedy byłem w twoim
wieku…”
Słowa wiecznie użyteczne
Są jak srebrny wytrych, którym
Zamkniesz młody zapał twórczy
Ten paraliż ruchów, mowy
Duszą w piersiach co najlepsze
Wzbiera w końcu mnie euforia
By przemilczeć swą decyzję
Ty znasz te chwile cierpkie
Gdy energia Twa uchodzi
Nie znajdując ukojenia
Nie rozumiąc przeznaczenia jej i źródła
Mógłbyś nią napełnić studnię
Niekończących się fantazji
Lekkich, zwiewnych, barw głębokich
Brzmiących echem lat spełnionych
Z tej słodyczy dni dziecięcych,
Z tamtej woni niezgłębionej
Brać znów chciałbym jak najwięcej
Nim powrócę znowu do tych,
Którzy mnie tak świetnie znają
Widzą grymas, pozę, ubiór
Akceptują mnie w całości
Na swój obraz rozdrabniają
prosiłbym o subiektywny komentarz lub żaden. proszę nie zestawiać wiersza z wcześniejszą twórczością.
Komentarze (1)
Oczywiscie zestawilam ten wiersz z Twoja wczesniejsza
tworczoscia autorze.Co miales na mysli?Niespelnione
marzenia?Wspomnienie dziecinstwa?Tesknota za tym co
minelo?Oraz wczesniej:"Bez milosci,wiary i nadziei nie
przetrewasz."!!!