Noc
Noc. Bezgraniczna noc. Smolista ciemność
otacza Twą zagubioną duszę. Idziesz do
przodu, nie rozglądając się na boki.
Zatrzymujesz się. Czekasz, aż ktoś otworzy
bramę. Czujesz, jak martwe do tej pory
serce ożywia. Budzisz się do życia.
Widzisz. Po raz pierwszy od wieków
dostrzegasz światło. Nadzieję na lepsze.
Wierzysz, iż będzie lepiej. Krew przetacza
się coraz szybciej. Nie możesz powstrzymać
tego, co się z Tobą dzieje. Nie znasz tego
uczucia. Jest ono Ci obce. Nie potrafisz go
nazwać. Brama otwarta. Noc ginie w swej
własnej ciemności. Ciemność zostawiasz za
sobą. Złość. Niepewność. Zagubienie. Tylko
to znałaś do tej pory. Boisz się ruszyć
dalej. Najchętniej stanęłabyś na skraju
ciemności witając dzień. Wieczne zmęczenie
zabija i tak na wpół martwe Twe ciało. Brak
Ci sił. Lecz serce bije jak oszalałe,
tłocząc dalej krew. Krok za krokiem
posuwasz się w tą nieznaną Ci krainę. Jest
tylko jedna droga, pełna czarnych nocy. Już
nie wiesz, czy to strach oplata Ci serce,
pragnące wydostać się na powierzchnię morza
otchłani, czy też sama próbujesz je zdusić
swymi zimnymi rękoma. Wiesz tylko, iż to co
było, już nigdy nie powróci. Wchodzisz w
swój pierwszy dzień, lecz po nim będzie
noc. Noc. Ta ciemność Cię przeraża.
Samotność i smutek. Zawracasz, oglądając
się za siebie. Zimno Ci. Serce zamiera. Nie
wypłynęło. Nie miało sił walczyć z Tobą o
dzień. Może jutro będzie silniejsze.
Pozwolisz ponownie krzyknąć przecież
wymarzone przez Ciebie słowa. Słowa
otwierające bramę w nowy dzień. Z dnia na
dzień jesteś silniejsza. Lecz dziś wróciła
noc. Bezgraniczna noc. Smolista
ciemność.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.