NOC KAMIENNYCH TĘSKNOT
Nie będzie odwrotu
gdy skronie Twe nasycę marzeniem
gdy spalę rozsądek i dotrę do Twych
piwnic
O świcie blaskiem zarannym zastukam do
bram
i księżycową łuną jak szalem w sen Cię
ułożę.
A Ty milcząco, nagannie
pokusę raz jeszcze mej dłoni zdasz,
tej pierwszej prawicy która ośmieliła
się
wtargnąć na arenę Twego serca
pozostawiając za sobą kolejne tęsknoty
budzące się w zziębniętej, głuchej nocy.
Mam skłonności do stosowania określeń żółciowych, wrzasków ponad wymiar. Więcej we mnie kinematografa, niż skupionego w ciszy artysty. Obrazy i dźwięki wypełniają konstrukcyjną fabułę Poddającemu się kontrastom umysłów.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.